Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
Szczuka. Obaj milicjanci, zajmujący miejsca w tyle wozu, również za nimi wyskoczyli. Przed hotelem było pusto. Nieco dalej stały trzy dorożki.
- O dziewiątej zatem? - powiedział Podgórski. Szczuka zsunął z czoła kapelusz.
- Prawda, ten bankiet! Zapomniałem zupełnie. Nie da się go odwołać? Przyznam się wam, że nie bardzo na to wszystko mam ochotę.
- Wierzę - przyznał Podgórski. - A co robić? To pomysł Święckiego.
- Dużo ma być osób? - Do piętnastu.
- Wystarczy. No, ale trudno. - Zostajecie teraz w hotelu? Szczuka zamyślił się:
- Zobaczę jeszcze, może wyjdę. Mam tu coś w rodzaju rodziny.
- W Ostrowcu? - Siostrę żony.
- Co wy mówicie? Nie myślałem, że macie żonę. - Miałem. Już
Szczuka. Obaj milicjanci, zajmujący miejsca w tyle wozu, również za nimi wyskoczyli. Przed hotelem było pusto. Nieco dalej stały trzy dorożki.<br>- O dziewiątej zatem? - powiedział Podgórski. Szczuka zsunął z czoła kapelusz.<br>&lt;page nr=44&gt; - Prawda, ten bankiet! Zapomniałem zupełnie. Nie da się go odwołać? Przyznam się wam, że nie bardzo na to wszystko mam ochotę.<br>- Wierzę - przyznał Podgórski. - A co robić? To pomysł Święckiego.<br>- Dużo ma być osób? - Do piętnastu.<br>- Wystarczy. No, ale trudno. - Zostajecie teraz w hotelu? Szczuka zamyślił się:<br>- Zobaczę jeszcze, może wyjdę. Mam tu coś w rodzaju rodziny.<br>- W Ostrowcu? - Siostrę żony.<br>- Co wy mówicie? Nie myślałem, że macie żonę. - Miałem. Już
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego