Witalis porcję tłustą<br>Zjadł z jabłkami i kapustą.<br><br><br>IV<br><br>W czas zimowej chłodnej pory<br>Wyszedł lis ze swojej nory:<br>- Do mnie, wszystkie głodomory,<br>Do mnie, z lasów, z kniei, z chaszczy!<br>Mam ja coś dla każdej paszczy!<br>Kto nie dojadł, ten się naje!<br>Znam zwierzęce obyczaje,<br>Znam zwierzęce apetyty<br>I mam pomysł znakomity,<br>Żeby każdy z was był syty.<br><br>Zewsząd zbiegły się zwierzęta,<br>Bo dla zwierząt to przynęta,<br>Pokąd iskra życia tli się.<br>- Gadaj, lisie Witalisie,<br>Przybywamy całą zgrają,<br>Bo nam kiszki marsza grają.<br>Opowiadaj, lisie, ściśle<br>O niezwykłym swym pomyśle!<br><br>Lis tych słów uważnie słuchał,<br>Po czym rzekł zdejmując z ucha