wysoko i iść do mnie po półkach z książkami niż przejść obok niego. Kot stał się moim cieniem, zawsze siedział przy mnie, leżał przy mnie. Kiedy krzyczałam na Rubla, psa przygarniętego podczas którychś wakacji, Kuba wyrastał spod ziemi i uderzał go łapą "w twarz", żeby mi pomóc i podkreślić, że mam rację. Rubel zresztą całkowicie respektował jego wyższość, z pokorą mrużył oczy, opuszczał głowę i pozwalał się karcić, mimo że na co dzień był postrachem okolicznych kotów. Kiedy w domu pojawiły się małe dzieci - moi synowie - Kuba obraził się. Udawał, że ich nie widzi, albo ostentacyjnie kładł się do ich łóżeczek