zawartych porozumień z władzą, nie mając jednak jasnego wyobrażenia o kształcie rzeczywistości, która pozwoliłaby PZPR-owi rządzić państwem, a ruchowi zachować niezależność i samorządność. "Korowcy" podobnie jak eksperci wiedzieli, że rewolucja nie może dojść do finału naturalnego, do obalenia systemu, bo jak powiedział Karol Modzelewski, wymagałoby to "wygrania szybkiej wojny manewrowej ze Związkiem Radzieckim". Im jednak ruch jawił się - a było w tym trochę, ale tylko trochę, brania pragnień za rzeczywistość - jako żywioł, niedający wyboru innego niż marsz na jego czele. Może nawet krok przed nim, w kierunku zgodnym z głęboko antyreżimową genezą ruchu, ku jakiejś wizji docelowej państwa dualnego, PZPR