Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
Inni wcześniej zaczęli się rozchodzić, niosąc przed sobą ręce
zgięte w łokciach.
Rozłazili się sennie, ślamazarnym chodem.
Z powolnością, na którą niełatwo patrzyć.
Nakarmieni neuroleptykami, drodzy rodacy, bez cienia narodowego
temperamentu.
- Skaranie boskie! - powiedział Chochlik ruszając w stronę
gabinetu.
Bardzo to było zwinne i rezolutne dziewczę.
- Chwileczkę, siostro! - zatrzymał ją markiz.
- A kiedy oddacie mi scękę?!...
- Oddamy, oddamy.
Rany boskie, sterylizator pod prądem - i pobiegła do zabiegowego.
Markiz seplenił, gdyż sztuczną szczękę zabrali mu na
przechowanie.
A mlaskał i siorbał przy jedzeniu, czego sam bardzo się wstydził.
Zostawiał najsmaczniejsze skórki od chleba.
Twarde mięso zębatym oddawał.
Naprawdę cierpiał bez szczęki.
Więc
Inni wcześniej zaczęli się rozchodzić, niosąc przed sobą ręce<br>zgięte w łokciach.<br> Rozłazili się sennie, ślamazarnym chodem.<br> Z powolnością, na którą niełatwo patrzyć.<br> Nakarmieni neuroleptykami, drodzy rodacy, bez cienia narodowego<br>temperamentu.<br> - Skaranie boskie! - powiedział Chochlik ruszając w stronę<br>gabinetu.<br> Bardzo to było zwinne i rezolutne dziewczę.<br> - Chwileczkę, siostro! - zatrzymał ją markiz.<br> - A kiedy oddacie mi &lt;orig reg="szczękę"&gt;scękę&lt;/&gt;?!...<br> - Oddamy, oddamy.<br> Rany boskie, sterylizator pod prądem - i pobiegła do zabiegowego.<br> Markiz seplenił, gdyż sztuczną szczękę zabrali mu na<br>przechowanie.<br> A mlaskał i siorbał przy jedzeniu, czego sam bardzo się wstydził.<br> Zostawiał najsmaczniejsze skórki od chleba.<br> Twarde mięso zębatym oddawał.<br> Naprawdę cierpiał bez szczęki.<br> Więc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego