polityczne i nawet zasiadał w sejmie. Najważniejsze z tego, co robił, były jego felietony w "Tygodniku", bo tu przemawia zwykły zdrowy rozsądek, obrażony widokiem absurdu. Dla człowieka kochającego swój kraj - a Kisiel był patriotą - to, co działo się w Polsce po 1945 roku, przedstawiało się jako jedno wielkie niszczenie i marnotrawstwo. Nie mógł oczywiście sięgać głębiej niż szczegóły, za którymi kryła się prawda o małej satrapii, rządzonej z zewnątrz.<br> Myślę, że gdybyśmy mogli obcować z Kisielem w warunkach wolności (co prawda w Warszawie wysączyliśmy razem butelkę w 1991 roku, niedługo przed jego śmiercią), po pewnym czasie poglądy nasze bardzo by się