pokoleniach, o potędze Leśnych Gór, o wojnie z Miastem Os.<br>To było jednak dawno, tak dawno... Teraz nie miał już druhów ani Ostrego, nic już nie miał, nic!<br>Tylko cierpienie i strach dawały mu tę siłę, która wciąż pozwalała iść, pchała do przodu - ku bagnom. Jednak z każdą chwilą ten marsz, pełen bólu i zwidów, stawał się coraz wolniejszy.<br>*<br>Nie czuł już upływającego czasu. Nie odróżniał poranka od zmierzchu, dnia od nocy. Nie wiedział, czy idzie we właściwym kierunku - równie dobrze mógł teraz krążyć w miejscu albo zmyliwszy strony wędrować ku ludzkim osadom. A on musiał na bagna, wciąż dalej!<br>Choć