Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
Caed Myrkvid.
W dole pod nimi leżała kotlina, szczelnie wypełniona mgłą. Z oparu przeświecały wierzchołki wielkich drzew.
- Ta mgła - uprzedził pytanie pukacz, węsząc - nie jest naturalna. Ponadto czuć stamtąd dym. Na twoim miejscu pospieszyłbym się. Eeech, poszedłbym z tobą... Aż mnie mdli z ochoty do bitki! A już jako dziecko marzyłem, by kiedyś móc zaszarżować na ludzi z wiedźminem na grzbiecie! Ale Avallac'h zabronił mi pokazywać się. Idzie o bezpieczeństwo całej naszej społeczności...
- Wiem.
- Nie miej za złe, że dałem ci w zęby.
- Nie mam.
- Jesteś równy chłop.
- Dziękuję ci. Również za podwiezienie.
Pukacz wyszczerzył zęby z rudej brody i zionął
Caed Myrkvid. <br> W dole pod nimi leżała kotlina, szczelnie wypełniona mgłą. Z oparu przeświecały wierzchołki wielkich drzew.<br> - Ta mgła - uprzedził pytanie pukacz, węsząc - nie jest naturalna. Ponadto czuć stamtąd dym. Na twoim miejscu pospieszyłbym się. Eeech, poszedłbym z tobą... Aż mnie mdli z ochoty do bitki! A już jako dziecko marzyłem, by kiedyś móc zaszarżować na ludzi z wiedźminem na grzbiecie! Ale Avallac'h zabronił mi pokazywać się. Idzie o bezpieczeństwo całej naszej społeczności... <br>- Wiem. <br>- Nie miej za złe, że dałem ci w zęby. <br> - Nie mam.<br> - Jesteś równy chłop.<br> - Dziękuję ci. Również za podwiezienie.<br> Pukacz wyszczerzył zęby z rudej brody i zionął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego