ciepłe ciało. "O, jakże nieszczęśliwe", pomyślał z niedorzecznym miłosnym politowaniem, wyczuł jej zrozpaczone gorączkowe ruchy, pojął, że trzyma go się w tej chwili jak ostatniej deski ratunku. Bydlęcy tragizm udzielił mu się natychmiast, czuł przejmujący ból, towarzyszący największej zmysłowej radości, chirurg wyszeptał błędnie: - Rebeko! - ale znowu na twarz narzucono mu maskę kobiecego chloroformu i żółte iskry zamigotały przed jego oczami. Było straszliwie niewygodnie, poduszki gniotły, wydawało się, że całe łóżko było zawalone przeszkadzającymi poduszkami, więc po chwili poduszki leżały już na podłodze. Wszystkiego było za mało. Nie dało się ani wypić, ani połknąć, ani wchłonąć tego najdroższego, znienawidzonego ciała, nie można