Albina i Kuby, bo niemal równy wzrost potwierdzał naszą wzajemną sympatię i ułatwiał zbliżenie, a więc szliśmy na mszę świętą do dwójki, do dziewcząt, bliźniaczej setki dzieci Ojca Świętego, ale odmiennej płci, a właśnie ta płeć w niektórych spośród nas, zwłaszcza tych, w których burzyły się już hormony, budziła zainteresowanie,<br>maszerowaliśmy więc bulwarem, wyszedłszy z wąskiej alejki nad arłykiem, strumieniem przebiegającym przez dziedziniec naszego zakładu, i choć śpiewaliśmy "Spod znaku Maryi rycerski my huf, poprowadź nas, Chryste, na bój" i że "stajemy jak ojce, by służyć Ci znów", i "otrząsaliśmy zwątpienia już pleśń", nie spuszczaliśmy wzroku z panny Marylki, naszej opiekunki