pół godziny<br>Obwieszczono zaręczyny.<br>Naraz wbiega Kanclerz Państwa.<br><br>"Proszę państwa, proszę państwa!<br>Najjaśniejszy Panie! Pono<br>Pchła ma zostać twoją żoną?<br>Wszak to wcale nie księżniczka,<br>Lecz od głowy do trzewiczka<br>Pchła zwyczajna, Mości Królu!"<br>Zaroiło się jak w ulu,<br>Biegną panie i dworzanie<br>Poruszeni niesłychanie,<br>Straż zamkowa i rycerze,<br>Kasztelanki, masztalerze...<br>Ministrowie patrzą z trwogą<br>I zrozumieć nic nie mogą.<br>Król wziął szybko szkło powiększające:<br>"Pchła! To jasne jest jak słońce!<br>Proszę podać mi nahajkę,<br>Bym ukarał Pchłę Szachrajkę!"<br><br>Pchła, rzecz prosta, nie czekała,<br>Parasolkę swą złapała,<br>Zbiegła na dół jednym susem<br>I uciekła szybkim kłusem.<br><br>Król był bardzo rozgniewany,<br>Zbiegł