się do tego kresu, kiedy i my staliśmy<br>się tylko snem jego śmierci. Można by nawet powiedzieć, że zginął w<br>jednym ze swoich snów.<br> Kiedy front po kilkumiesięcznym przestoju znów ruszył, gdzieś tak w<br>połowie zimy, dziadkowie, wujenki i wujkowie wrócili z wysiedlenia do<br>siebie na wieś, a my z matką i ojcem zamieszkaliśmy w pobliskim<br>mieście. Ze względu na ojca przede wszystkim, który podupadał coraz<br>bardziej na zdrowiu i potrzebował lekarza, który by się wreszcie<br>poznał, co ojcu jest, no, i w razie czego szpitala. Choć ojciec z<br>pewnością wiedział, co mu jest, a tylko matce mówił wciąż, że nerwy