Typ tekstu: Książka
Autor: Kruszyński Zbigniew
Tytuł: Na lądach i morzach
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 1998
pod Rotundą, szedł zdrowy. Po korytarzach roznosił się zapach od kotletów mielonych i kompotów mieszanych, jakby śmierć można było obłaskawić kompotem.
Są tacy, którzy nawet wbici w garnitur, wyglądają jak rozchełstani. Stefan, chory, w szpitalnym szlafroku, oplątany elektrodami, z niedowładem lewej części twarzy - umierał, nie tracąc nic ze swojej świetności, mąż stanu (zostawiając mnie, którą przezwą wdową systemu). Prosił, aby mu czytać gazety - on, jeszcze nie tak dawno napełniający je treścią. Do końca dyktował mi sprostowania. Nie wysyłałam ich, bo szkoda na znaczki. Co tu prostować, kiedy wszędzie małość i zadufanie. Niech żyją w przeświadczeniu, że urodzili się wczoraj, a nam pozwolą
pod Rotundą, szedł zdrowy. Po korytarzach roznosił się zapach od kotletów mielonych i kompotów mieszanych, jakby śmierć można było obłaskawić kompotem.<br>Są tacy, którzy nawet wbici w garnitur, wyglądają jak rozchełstani. Stefan, chory, w szpitalnym szlafroku, oplątany elektrodami, z niedowładem lewej części twarzy - umierał, nie tracąc nic ze swojej świetności, mąż stanu (zostawiając mnie, którą przezwą wdową systemu). Prosił, aby mu czytać gazety - on, jeszcze nie tak dawno napełniający je treścią. Do końca dyktował mi sprostowania. Nie wysyłałam ich, bo szkoda na znaczki. Co tu prostować, kiedy wszędzie małość i zadufanie. Niech żyją w przeświadczeniu, że urodzili się wczoraj, a nam pozwolą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego