Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 47
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
Tam się mieliśmy dogadać.
Maria wpadła w panikę. Za mało czasu. Wiedziała jednak, że musi działać. Nie było szans na zawiadamianie krakowskiej policji. Pamiętała polecenie, że nie wolno jej kontaktować się w tej sprawie z żadną inną komendą policji. Pojechała pożyczonym od sąsiadów samochodem. Z innego samochodu miał ją obserwować mąż ze swoimi kolegami. Czuła się bezpieczniej. - Bałam się okropnie. Było ciemno, zatrzymałam samochód w umówionym miejscu. Nagle podszedł do mnie mężczyzna. Był w czapce beasbolówce. Miał ok. 40 lat. Widać było, że się denerwuje. Rozglądał się. Twierdził, że w całej sprawie tylko pośredniczy. Powiedział mi, gdzie dojdzie do przekazania samochodu
Tam się mieliśmy dogadać.<br>Maria wpadła w panikę. Za mało czasu. Wiedziała jednak, że musi działać. Nie było szans na zawiadamianie krakowskiej policji. Pamiętała polecenie, że nie wolno jej kontaktować się w tej sprawie z żadną inną komendą policji. Pojechała pożyczonym od sąsiadów samochodem. Z innego samochodu miał ją obserwować mąż ze swoimi kolegami. Czuła się bezpieczniej. - Bałam się okropnie. Było ciemno, zatrzymałam samochód w umówionym miejscu. Nagle podszedł do mnie mężczyzna. Był w czapce &lt;orig&gt;beasbolówce&lt;/&gt;. Miał ok. 40 lat. Widać było, że się denerwuje. Rozglądał się. Twierdził, że w całej sprawie tylko pośredniczy. Powiedział mi, gdzie dojdzie do przekazania samochodu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego