Typ tekstu: Książka
Autor: Choromański Michał
Tytuł: Zazdrość i medycyna
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1933
panie, szanowny panie!... - ciągnął w przerażeniu pierwszy głos jak gdyby z zaświatów. Ja nawet dziś już widziałem wszystko...
Drugi głos odpowiedział jeszcze brutalniej: -Milcz!
Potem zabrzmiał desperacką nutką:
- Że też takie chamskie, psie oczy mogły to widzieć!
W ciemnościach nagle rozległo się coś w rodzaju współczującego westchnienia.
- Milcz! -krzyknął w męce drugi głos i teraz wydało się, że dolatuje z przeciwnego chodnika. Ale westchnienia nie ustawały. Dolatywały nawet poprzez skowyt wiatru, do takiego stopnia były głośne i urągliwe. Wreszcie ucichły i rozległy się słowa, których z początku nie można było zrozumieć:
- Przyniosła-mu-cukierki...
- Jakie cukierki? - krzyknął drugi głos.
- Boruchowi przyniosła
panie, szanowny panie!... - ciągnął w przerażeniu pierwszy głos jak gdyby z zaświatów. Ja nawet dziś już widziałem wszystko...<br>Drugi głos odpowiedział jeszcze brutalniej: -Milcz!<br>Potem zabrzmiał desperacką nutką:<br>- Że też takie chamskie, psie oczy mogły to widzieć!<br>W ciemnościach nagle rozległo się coś w rodzaju współczującego westchnienia.<br>- Milcz! -krzyknął w męce drugi głos i teraz wydało się, że dolatuje z przeciwnego chodnika. Ale westchnienia nie ustawały. Dolatywały nawet poprzez skowyt wiatru, do takiego stopnia były głośne i urągliwe. Wreszcie ucichły i rozległy się słowa, których z początku nie można było zrozumieć:<br>- Przyniosła-mu-cukierki...<br>- Jakie cukierki? - krzyknął drugi głos.<br>- Boruchowi przyniosła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego