Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
do kapelusza. Kosecki rozdał karty. Szukali otwarcia, było u Lisieckiego, Kosecki przebił, potem sprzedawał karty. Znów przebijali po sto, po dwieście złotych. Pulę wziął tym razem Lisiecki, rzucił działkę do kapelusza i gwizdnął przez zęby.
- Coś tu nie tak - powiedział patrząc na stół - w kapeluszu jest góra forsy, my się męczymy i wszystkim nam ubywa. Przeliczmy sprawę.
Okazało się, że z procentów uzbierało się prawie pięć tysięcy.

- Sprytnie pomyślane - roześmiał się Skwarski - w ten sposób Janek jest jedynym wygrywającym. A umawialiśmy się, że kto wygra, ten stawia. Dzwoń do restauracji - odwrócił się do Karskiego. - Dla mnie może być szampan.
- I panienki
do kapelusza. Kosecki rozdał karty. Szukali otwarcia, było u Lisieckiego, Kosecki przebił, potem sprzedawał karty. Znów przebijali po sto, po dwieście złotych. Pulę wziął tym razem Lisiecki, rzucił działkę do kapelusza i gwizdnął przez zęby.<br>- Coś tu nie tak - powiedział patrząc na stół - w kapeluszu jest góra forsy, my się męczymy i wszystkim nam ubywa. Przeliczmy sprawę.<br>Okazało się, że z procentów uzbierało się prawie pięć tysięcy.<br>&lt;page nr=71&gt;<br>- Sprytnie pomyślane - roześmiał się Skwarski - w ten sposób Janek jest jedynym wygrywającym. A umawialiśmy się, że kto wygra, ten stawia. Dzwoń do restauracji - odwrócił się do Karskiego. - Dla mnie może być szampan.<br>- I panienki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego