i filharmonii, talony na fortepiany, dobrze zaopatrzone własne sklepy muzyczne, rządowe kliniki muzyko-terapeutyczne. Szary obywatel musiał w kilometrowej kolejce odstać, by dostać wejściówkę na koncert, w sklepie mógł kupić najwyżej gwizdek lub kastaniety, a teraz, proszę, w sklepach - instrumentów zatrzęsienie: aerofonów jest tyle, że aż dech zapiera, a ile membranofonów, idiofonów, chordofonów, elektrofonów... Czy widział kto teraz kolejki za biletami do filharmonii lub opery? Nie stoi nikt! Pełna kultura!<br>- Panie, nie ma kolejek, bo nie ma pieniędzy - mówi niezadowolony.<br>- Bez pracy nie ma kołaczy! - poucza zadowolony.<br>- No właśnie! - podchwytuje pierwszy. - Nie ma kołaczy, bo nie ma pracy. Jest bezrobocie! Ja