Typ tekstu: Książka
Autor: Gałczyński Konstanty Ildefons
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1936
rzeka rozzłoci,
patrzymy z mostu, jak "Krakus''
mknie pod banderą do Młocin.
Dym pląsa w komina lufie,
bryzg srebrny strugą wypryska
i sternik nuci na rufie:
"Maryśka moja, Maryśka''.
Czasem bandera się wytrze,
poplami z samego rana.
Nie krzyczcie. Plamy najbrzydsze
obmyje woda wiślana.

Wolno dojrzewa człowiek. Wiele mu trzeba męstwa,
aby się nie dać wiatrowi i rosnąć w górę i w głąb,
by triumfalną zielenią zaszumieć w końcu jak dąb
zwycięstwa...

To przecież nie jest znużenie. To obłok wiosenny gruby,
który nadpłynął z łąk i oczy zasnuł, i zgasł...
Ach, nie utrzymać tych rąk! Do nowych śmieją się
mocne cheruby
rzeka rozzłoci,<br>patrzymy z mostu, jak "Krakus''<br>mknie pod banderą do Młocin.<br>Dym pląsa w komina lufie,<br>bryzg srebrny strugą wypryska<br>i sternik nuci na rufie:<br>"Maryśka moja, Maryśka''.<br>Czasem bandera się wytrze,<br>poplami z samego rana.<br>Nie krzyczcie. Plamy najbrzydsze<br>obmyje woda wiślana.<br><br>Wolno dojrzewa człowiek. Wiele mu trzeba męstwa,<br>aby się nie dać wiatrowi i rosnąć w górę i w głąb,<br>by triumfalną zielenią zaszumieć w końcu jak dąb<br>zwycięstwa...<br><br>To przecież nie jest znużenie. To obłok wiosenny gruby,<br>który nadpłynął z łąk i oczy zasnuł, i zgasł...<br>Ach, nie utrzymać tych rąk! Do nowych śmieją się<br>mocne cheruby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego