Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
policjant. - Ci zabici byli z Warszawy i pracowali w agencji ochrony.
- Słucham?!
- A tak. Byli ochroniarzami, mieli pozwolenie na broń, a jeśli wierzyć sekretarce w ich firmie, pracowali dla Wesołowskiego oficjalnie. - Przed opuszczeniem celi Iza upięła włosy i teraz Kiernacki mógł zaobserwować, jak czerwienieją jej uszy. - Ta sprawa jest tak mętna, że nikt z zamieszanych w strzelaninę nie powinien nawet korzystać z telefonu. Musicie mieć mocne plecy, że wychodzicie. Nasz prokurator szału dostanie.
- To pewne? Z tą firmą ochroniarską?
- Widziałem dokumenty. Ten ze zmasakrowaną twarzą, Niżycki, złożył wyjaśnienia; sami dzwoniliśmy pod wskazany numer... Warszawa bada szczegóły, ale to chyba niewiele zmieni
policjant. - Ci zabici byli z Warszawy i pracowali w agencji ochrony.<br>- Słucham?!<br>- A tak. Byli ochroniarzami, mieli pozwolenie na broń, a jeśli wierzyć sekretarce w ich firmie, pracowali dla Wesołowskiego oficjalnie. - Przed opuszczeniem celi Iza upięła włosy i teraz Kiernacki mógł zaobserwować, jak czerwienieją jej uszy. - Ta sprawa jest tak mętna, że nikt z zamieszanych w strzelaninę nie powinien nawet korzystać z telefonu. Musicie mieć mocne plecy, że wychodzicie. Nasz prokurator szału dostanie.<br>- To pewne? Z tą firmą ochroniarską?<br>- Widziałem dokumenty. Ten ze zmasakrowaną twarzą, Niżycki, złożył wyjaśnienia; sami dzwoniliśmy pod wskazany numer... Warszawa bada szczegóły, ale to chyba niewiele zmieni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego