ale nie jestem pewien, czy to, co robiłem w latach osiemdziesiątych, rzeczywiście wystarczy i czy w ogóle jest możliwy taki świat, takie życie. Spokojne bydlenie. Tak, "bydlenie", ten staropolski czasownik oznaczający życie, najlepiej oddaje stan mojej wegetacji.<br>Nie chciałem męczeństwa. Odrzucałem myśl o nim. Bałem się, że gdy dopuszczę możliwość mężnego wytrwania w cierpieniu, Pan ześle je na mnie. Napisano gdzieś bowiem, że zawsze Pan dostarcza mocy pozwalającej na znoszenie ucisku. A ja nie chciałem mocy, nie chciałem ucisku. <br>Przeglądałem albumy z holenderskim malarstwem, szukając potwierdzenia, że możliwe jest życie ustabilizowane, że możliwa jest trwałość przedmiotów, spokój domowego wnętrza. Zdawałem sobie