Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 5 (153)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
i ryknął rozeźlony:
- Skończyło się! Ty k..., ty suko jedna! - język mu się plątał, w głowie się mieszało. - Czemu nie kupiłaś większej flaszki? Wiesz, że dla mnie wypić "połówkę" to tyle, co splunąć!
- Nie mam pieniędzy... - nieśmiało bąknęła Halina.
- Co?! Nawet w takim dniu mi żałujesz?! Cieszysz się, że możesz mi dokuczyć, co?! - "nakręcał" się coraz bardziej, wyraźnie szukając zwady. - Nawet nie raczyłaś pójść na pogrzeb mojej matki. Gardziłaś nią, bo cię nie rozpieszczała, co? Ze mną też się nie liczysz, chociaż cię utrzymuję. Czekaj ty, k..., zaraz nauczę cię szacunku!
Julian Bilewicz gwałtownie zerwał się zza stołu, jednym susem dopadł
i ryknął rozeźlony:<br>&lt;q&gt;- Skończyło się! Ty k..., ty suko jedna!&lt;/&gt; - język mu się plątał, w głowie się mieszało. &lt;q&gt;- Czemu nie kupiłaś większej flaszki? Wiesz, że dla mnie wypić "połówkę" to tyle, co splunąć!&lt;/&gt;<br>&lt;q&gt;- Nie mam pieniędzy...&lt;/&gt; - nieśmiało bąknęła Halina.<br>&lt;q&gt;- Co?! Nawet w takim dniu mi żałujesz?! Cieszysz się, że możesz mi dokuczyć, co?!&lt;/&gt; - "nakręcał" się coraz bardziej, wyraźnie szukając zwady. &lt;q&gt;- Nawet nie raczyłaś pójść na pogrzeb mojej matki. Gardziłaś nią, bo cię nie rozpieszczała, co? Ze mną też się nie liczysz, chociaż cię utrzymuję. Czekaj ty, k..., zaraz nauczę cię szacunku!&lt;/&gt;<br>Julian Bilewicz gwałtownie zerwał się zza stołu, jednym susem dopadł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego