na swój sposób Paryż?"<br> " Aye, aye, sir! - odpowiedziałem po wojskowemu. - O której godzinie życzy pan, bym jutro przyjechał?"<br> "O dziesiątej".<br> "Jutro o godzinie dziesiątej" - powtórzyłem zadowolonym głosem.<br> Następnego dnia za piętnaście dziesiąta byłem już przed hotelem Terminus". Postawienie sprawy zapłaty przez Amerykanina było dla mnie i pomyślne, i kłopotliwe. Nie miałem wątpliwości, że postąpił tak, ponieważ zauważył,. że potrzebowałem pieniędzy. Czując się tym mocno zobowiązany, przygotowałem się, jak mogłem najlepiej, by mu na wesoło i rzeczowo pokazać Paryż. Poświęciłem cały wieczór, by odświeżyć w pamięci niektóre historie, imiona i daty.<br> Punktualnie o godzinie dziesiątej "mój" Amerykanin ukazał się w drzwiach hotelu. Wysiadłem