Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
żegluje Odys.
Ujrzałem kruczowłosą dziewczynę w pałającym zbożu, szła z
pałającym wejrzeniem, w pałającym słońcu.
Dalej piął się chmiel, tak jak pnie się do dziś na zielonych
pagórkach.
Wszystko wokół pałało - nie blaskiem słońca, lecz słońcem jej
oczu.
Szła ziemia judejska do ziemi słowiańskiej.
I wszystko wokół pałało.
Dziewczyna szła miedzą na spotkanie płowego kochanka.
Gorący uścisk, który uczułem, odebrał mi wkrótce świadomość.
Dwakroć nie da się tego doświadczyć.
Nie pamiętam rozkoszy, którą przeżyłem, albowiem była zbyt
szalona, zbyt silna.
Silniejsza niż wszystek stężony czas, który trysnął spod pokrywki
wieków!
Kiedy ocknąłem się na swoim barłogu w domu obłąkanych, znalazłem
się
żegluje Odys.<br> Ujrzałem kruczowłosą dziewczynę w pałającym zbożu, szła z<br>pałającym wejrzeniem, w pałającym słońcu.<br> Dalej piął się chmiel, tak jak pnie się do dziś na zielonych<br>pagórkach.<br> Wszystko wokół pałało - nie blaskiem słońca, lecz słońcem jej<br>oczu.<br> Szła ziemia judejska do ziemi słowiańskiej.<br> I wszystko wokół pałało.<br> Dziewczyna szła miedzą na spotkanie płowego kochanka.<br> Gorący uścisk, który uczułem, odebrał mi wkrótce świadomość.<br> Dwakroć nie da się tego doświadczyć.<br> Nie pamiętam rozkoszy, którą przeżyłem, albowiem była zbyt<br>szalona, zbyt silna.<br> Silniejsza niż wszystek stężony czas, który trysnął spod pokrywki<br>wieków!<br> Kiedy ocknąłem się na swoim barłogu w domu obłąkanych, znalazłem<br>się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego