zbyt szybko, czuł, że musi coś powiedzieć, bo wszystko <br>nagle się skończy, cały ten dzień, niedziela, która <br>oby trwała do końca świata, zawsze!<br>- To cześć - odezwała się niepewnie. - Dziękuję <br>ci...<br>- Ty co? Nie wygłupiaj się - próbował <br>się roześmiać. - Już idziesz? - To <br>ostatnie było niezależne od jego woli, musiał bronić <br>swego miejsca w słońcu, które za chwilę miało <br>przejść na drugą półkulę.<br>- Muszę. Zabrałam ci i tak furę czasu. Nie szkodzi?...<br>- Coś ty! Nie gadaj tak niemądrze. I tak byłem <br>bezrobotny. - Odwrócił się na pięcie.<br>- Kiedy się zobaczymy? - dobiegło z tyłu. - Przyjdziesz <br>tu jeszcze, prawda?<br>Zatrzymał się. Wielki żuk gnojak, błyszczący metalicznym