liśćmi pandanusa.<br>Blisko stąd do Matiry, gdzie fotografowie robią większość zdjęć reklamujących Polinezję. Fotomontaż - to pierwsza myśl, jaka przychodzi nam do głowy, gdy stoimy na wrzynającym się w lagunę cyplu. W oddali fale malowniczo rozbryzgują się o grzbiet rafy koralowej, biała kreska piany to granica między błękitem i granatem. Laguna mieni się wszystkimi odcieniami błękitu, turkusu, szafiru. Wyraźnie można zobaczyć, gdzie zaczyna się głębina. Może kilometr, może więcej płytkiej po pas wody, w której igra słońce. Można tak iść bez końca, zatrzymując się przy ciemniejszych plamach<br>- to koralowce. Zdecydowanie więcej ich po stronie hoteli, w których z reguły zatrzymują się gwiazdy. Na