sylwetki kobiet i białe smokingi mężczyzn dobywał gejzer zmiennych świateł, pienisty wodotrysk, otwierający jakby strusie pióra. Niebieskawy, zielony, fioletowy i pomarańczowy; chwilami służący, zmieniając szkła w latarni, zagapił się i w białym obnażającym świetle błyskały pawie kolory sari, drobne iskrzenie bransolet i pierścieni, diademów i naszyjników. Tęgie ciała pachniały mdląco mieszaniną perfum i wschodnich przypraw korzennych. Ponad gwar rozmów wzbijał się nosowy głos śpiewaka, któremu wtórowało trio złożone z fletu, trzystrunnej gitary i bębenka; gwar rozmów artyście nie przeszkadzał, siedząc w kucki z rękami opuszczonymi między kolana, w bufiastych białych spodniach, zawodził z przymkniętymi oczami, a zawieszenie melodii wspierał cielesny odgłos