Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
Wawelu toczy się i zgrzyta wczesny tramwaj.
Kos umilkł.
Syrena karetki już za chwilę znów zacznie ranić sen tych, którzy pamiętają wycie stukasów i gestapowskich bud.
Nie prześladują mnie wojenne zmory, ale o tej godzinie nienawidzę mechanicznych skowytów i trzasku.
Nie patrząc za siebie odchodzę spod progu kamienicy, w której mieszka Żegota.
Wiem, że inżynier wróci jeszcze do nas - przede wszystkim do Twardowskiego.
Wycofuję się w stronę Rynku.
Powinien panować tam jeszcze spokój.
Odjechały nocne taksówki rozwożące ostatnich pijaków, a na pierwsze kwiaciarki jeszcze za wcześnie.
Przysiadam na brzegu niezgrabnej, niskopiennej fontanny.
Myślę z pogodnym podziwem o pani S.
Liczę lata
Wawelu toczy się i zgrzyta wczesny tramwaj.<br>Kos umilkł.<br>Syrena karetki już za chwilę znów zacznie ranić sen tych, którzy pamiętają wycie stukasów i gestapowskich bud.<br>Nie prześladują mnie wojenne zmory, ale o tej godzinie nienawidzę mechanicznych skowytów i trzasku.<br>Nie patrząc za siebie odchodzę spod progu kamienicy, w której mieszka Żegota.<br>Wiem, że inżynier wróci jeszcze do nas - przede wszystkim do Twardowskiego.<br>Wycofuję się w stronę Rynku.<br>Powinien panować tam jeszcze spokój.<br>Odjechały nocne taksówki rozwożące ostatnich pijaków, a na pierwsze kwiaciarki jeszcze za wcześnie.<br>Przysiadam na brzegu niezgrabnej, niskopiennej fontanny.<br>Myślę z pogodnym podziwem o pani S.<br>Liczę lata
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego