w Grenadzie, by zdać sobie sprawę, że recepty, doskonałe dla Szkocji i Walii, czy Bayerischer<br><br><page nr=87> Wald, czy nawet dla województwa krakowskiego, muszą w Hiszpanii zawodzić.<br>W 1947 roku Hiszpania była państwem policyjnym, zacofanym, tępym, nieprzyjemnym; jej reżym był dla mnie obmierzły. Moim mentorem w Hiszpanii był wówczas Henryk Łubieński, który mieszkał już od czterech lat w Hiszpanii, gdzie w czasie wojny pełnił obowiązki nieoficjalnego attache wojskowego. "Franco, mówił mi wówczas Łubieński, to jest Rydz, któremu się udało". Ale ten człowiek inteligentny i realny, który nie umiał sprzedać swych wielkich zalet i walorów, zaraz dodawał: "Franco ma w każdym razie jedną olbrzymią