Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
płomieniem nieprzeczuwalnych pragnień. Tatiana czuła jagnięce drżenie Łarysy, które ją upajało, spływając na nią nieznaną pieszczotą, czymś tak delikatnym i przejmującym, że wezbrała jak owoc sokiem oddania. I szept jej był tchnieniem czułości.
- Nie lękaj się. Nie trzeba. Śmiało. Wybierz, którą wolisz, której pragniesz, z calutkiego nieba.
- Tamtą, co tak miga trochę zielono - wskazała Łarysa.
- A to gwiazda daremnych łez. Blisko niej znalazła się druga: gwiazda szczęśliwości. Ale ty nie umiesz wybrać. Boisz się. Czego się boisz? Słuchaj swojego serca. Młodości swojej. Krwi gorącej. Serce masz to samo. Żywe i pragnące. Nie musisz go odmieniać... Pocałuj mnie.
Przylgnęły do siebie wargami
płomieniem nieprzeczuwalnych pragnień. Tatiana czuła jagnięce drżenie Łarysy, które ją upajało, spływając na nią nieznaną pieszczotą, czymś tak delikatnym i przejmującym, że wezbrała jak owoc sokiem oddania. I szept jej był tchnieniem czułości. <br>- Nie lękaj się. Nie trzeba. Śmiało. Wybierz, którą wolisz, której pragniesz, z calutkiego nieba. <br>- Tamtą, co tak miga trochę zielono - wskazała Łarysa. <br>- A to gwiazda daremnych łez. Blisko niej znalazła się druga: gwiazda szczęśliwości. Ale ty nie umiesz wybrać. Boisz się. Czego się boisz? Słuchaj swojego serca. Młodości swojej. Krwi gorącej. Serce masz to samo. Żywe i pragnące. Nie musisz go odmieniać... Pocałuj mnie. <br>Przylgnęły do siebie wargami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego