sobie Kolumb. Wie, że Jerzy musi wygrać. Rozdaje. Kolumb, stojąc za krzesłem Jerzego, nawet nie zagląda w karty. Patrzy na twarz Rolskiego. Jubiler, zmarszczony w jakimś bolesnym namyśle, wysuwa z wolna, jakby drocząc się z własną niepewnością, rożek dokupionej karty.<br>Linkiewicz uśmiecha się filuternie, dokupując kartę. Z niepewnych, pijanych rąk migocą bezbronne czarne brzuszki znaków pik. Linkiewicz patrzy na nie ze zmarszczonymi brwiami, porusza ustami jak wiejski chłopak, który mając dodać jakąś sumę liczy usilnie w myślach.<br>- Bakarat - uśmiecha się głupio i wykłada karty. Linkiewicz rozdaje dalej.<br>Nagle Kolumb odczuwa strach jak przed akcją. Boi się tego pijaka z jego trupią