Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
niezmiennie:

- Nie bardzo...

Odpowiedź taką uważałem za słuszną, ponieważ ojca kochałem bardzo, matkę po prostu kochałem, a wszystkich innych mogłem kochać już tylko nie bardzo. Ale matka nie uznała słuszności mego rozumowania i znowu powiedziała z wyrzutem:

- O, nie! Ty nie jesteś dobre dziecko!

Nastągiły goraczkowe przygotowania do podróży, ataki migreny, pakowanie... Wreszcie, odprowadzeni przez ciotkę Anielę, ciotkę Marię oraz pannę Kazimierę, opuściliśmy Warszawę.

Nazajutrz późnym wieczorem przyjechaliśmy do Rieżycy. Padał deszcz. Tłumy podróżnych, którzy na tej węzłowej stacji wysiadali, wsiadali i przesiadali się do pociągów, jadących w różnych kierunkach, zapełniały perony. Panował zamęt i rwetes potęgowany przez otwarte parasole, przez
niezmiennie:<br><br>- Nie bardzo...<br><br>Odpowiedź taką uważałem za słuszną, ponieważ ojca kochałem bardzo, matkę po prostu kochałem, a wszystkich innych mogłem kochać już tylko nie bardzo. Ale matka nie uznała słuszności mego rozumowania i znowu powiedziała z wyrzutem:<br><br>- O, nie! Ty nie jesteś dobre dziecko!<br><br>Nastągiły goraczkowe przygotowania do podróży, ataki migreny, pakowanie... Wreszcie, odprowadzeni przez ciotkę Anielę, ciotkę Marię oraz pannę Kazimierę, opuściliśmy Warszawę.<br><br>Nazajutrz późnym wieczorem przyjechaliśmy do Rieżycy. Padał deszcz. Tłumy podróżnych, którzy na tej węzłowej stacji wysiadali, wsiadali i przesiadali się do pociągów, jadących w różnych kierunkach, zapełniały perony. Panował zamęt i rwetes potęgowany przez otwarte parasole, przez
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego