na pięściach. Zasłuchane twarze. Oczy zapatrzone. W niektórych łzy. Inne - szklane i nie widzące. Ludzie, którzy przed chwilą byli pijani, robili wrażenie trzeźwych. Piosenka, którą niósł mały dziewczęcy <page nr=183> głos, cofała czas, otwierała przeszłość tragicznie teraz gubioną w niepokojach i w bezsensie, w chamstwie i głupocie, w oparach alkoholu, w łatwej miłości i łatwych pieniądzach, w mglistych złudzeniach i daremnych, ślepych żalach, w całym tym splątanym życiu, które ku czemu zmierzało, dokąd miało zaprowadzić? I co w sobie nosiło: zatratę czy nadzieję? Wspomnienia ogarnęły ludzi. Cienie głosów. Cienie nieżyjących. Cienie domów, których już nie było. Cienie pejzaży. Cienie własnych losów. Ale żadna