starł na miazgę<br>i jak rozprawił się z cogitem:<br>A zatem na Logosu miejsce,<br>jak pani myśli, co postawię? -<br>zapytał nagle z wielką werwą,<br>a ona, myśląc wciąż o kawie,<br>odrzekła sennym głosem: Termos.<br><br> Spiritus spirat ubi vult!<br>A Newtonowi również jabłko<br>spadło na nos wskutek przypadku -<br>tak samo Bonja mimowiednie<br>odkrycie to zrobiwszy przednie,<br>zapadła w sen. Tymczasem Levy,<br>zamknięty w swoim gabinecie,<br>o bożym zapomniawszy świecie,<br>tworzy w natchnieniu. Niczym fryga<br>pióro wciąż po papierze śmiga,<br>olbrzymie rosną stosy kartek.<br>Minął już piątek i sobota,<br>niedziela, mija znowu czwartek;<br>nawet nie myśli o kolacji,<br>porwany wirem dysertacji.<br><br>Po dniach