radością, serdecznie, naściskały,<br>naobcałowywały, nie było końca ochom, achom. Ewelinie łzy stanęły w<br>oczach, a Róża zaczęła trzepotać niczym motyl powiekami, najwyraźniej<br>broniąc się przed łzami, tak że przez chwilę poczułem się znów tym<br>małym Piotrusiem, który przychodził do nich na kakao. Kto wie, może<br>nawet czekałem, że którejś choćby mimowolnie, dla żartu, się wyrwie,<br>napijesz się, Piotrusiu, kakao?<br> Nigdy jednak nie sięgały tak daleko pamięcią, a już zwłaszcza<br>pilnowały się, żeby słowem nie wspomnieć o tym kakao. Zawsze tylko,<br>kawy czy herbaty pan Piotr się napije? A może wina? I zjawiała się<br>zaraz ta kawa czy herbata, wino, ciasteczka, czekoladki