Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
dane im już było zobaczyć ostatniej garści blasku nad puszczańską stroną. Strzepywali śnieg z butów. Róża śmiała się z niezgrabności Jana. Na powitanie Konstanty pocałował Różę w rękę. Jassmonta poklepał po barku. Z odpowiednim ceremoniałem przeszli do dużego pokoju. Trzy świeczniki płonęły wysokim, gotyckim płomieniem. Równo. W sieni paliła się mizerna karbidówka, której dusząca woń przenikała do wnętrza domu. Przesunęli okrągły stół na sam środek, pod najważniejszą belkę z wyciętą liczbą 1882, rokiem budowy domu. Biały obrus, na pierwszy rzut oka taki jak matczyny. Marzyli o czysto białym, przy bliższym spojrzeniu okazał się kremowobiały z żółtymi zaciekami. Obnażył boleśnie kilka cer
dane im już było zobaczyć ostatniej garści blasku nad puszczańską stroną. Strzepywali śnieg z butów. Róża śmiała się z niezgrabności Jana. Na powitanie Konstanty pocałował Różę w rękę. Jassmonta poklepał po barku. Z odpowiednim ceremoniałem przeszli do dużego pokoju. Trzy świeczniki płonęły wysokim, gotyckim płomieniem. Równo. W sieni paliła się mizerna karbidówka, której dusząca woń przenikała do wnętrza domu. Przesunęli okrągły stół na sam środek, pod najważniejszą belkę z wyciętą liczbą 1882, rokiem budowy domu. Biały obrus, na pierwszy rzut oka taki jak matczyny. Marzyli o czysto białym, przy bliższym spojrzeniu okazał się kremowobiały z żółtymi zaciekami. Obnażył boleśnie kilka cer
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego