Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
Pażycha, wychodzi
z pokoju z hardo uniesioną głową. Trzaska
drzwiami - prawie trzaska (niech tam, stało się!), nie
słyszy więc surowego głosu skierowanego przecież już
nie do niej:
- Nie masz racji, nie wolno tak. Barbaro...

Brzózki na zboczu góry, mimo lipcowego słońca i rzecznego
wilgotnego powiewu, chorowały. Wydawały się Dominice bardziej
mizerne niż zwykle, prawie przezroczyste. Nie rzucały wcale
cienia, bo trudno tak nazwać szaroświetliste punkciki nieustannie
a migotliwie przemieszczające się w trawie. Szelest liści
na wietrze był cichy, trudno uchwytny. Coś jak wspomnienie
dźwięku, doznanie raczej psychiczne niż zmysłowe.
Czyżby drzewa tęskniąc umierały jak ludzie?
Było ich siedem. Sadzone niegdyś z
Pażycha, wychodzi <br>z pokoju z hardo uniesioną głową. Trzaska <br>drzwiami - prawie trzaska (niech tam, stało się!), nie <br>słyszy więc surowego głosu skierowanego przecież już <br>nie do niej:<br>- Nie masz racji, nie wolno tak. Barbaro...<br><br>Brzózki na zboczu góry, mimo lipcowego słońca i rzecznego <br>wilgotnego powiewu, chorowały. Wydawały się Dominice bardziej <br>mizerne niż zwykle, prawie przezroczyste. Nie rzucały wcale <br>cienia, bo trudno tak nazwać szaroświetliste punkciki nieustannie <br>a migotliwie przemieszczające się w trawie. Szelest liści <br>na wietrze był cichy, trudno uchwytny. Coś jak wspomnienie <br>dźwięku, doznanie raczej psychiczne niż zmysłowe. <br>Czyżby drzewa tęskniąc umierały jak ludzie?<br>Było ich siedem. Sadzone niegdyś z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego