Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
tu mam jeszcze to i owo do załatwienia... Dobranoc, mój synu.
Zanim wstąpił na pierwszy stopień, usłyszał głos Gerty. Telefonowała.
Pokój. Otworzył szeroko okiennice. Na rękach poczuł grube krople deszczu. Nie cofnął rąk. Odwrócił je dłońmi ku niebu, świadom siły tej wody, ślepej, ale dziś dobroczynnej. "Ręce przy szybie ekspresu mknącego do Amsterdamu drżące od bryzgów ulewy, prowokowanej pędem pociągu". I naraz uśmiechnął się do powracającej nawet dziś przyjemności z pogranicza lęku.
Potem leżał z oczami otwartymi i słuchał, jak szumiały razem deszcz i sad. Potem matka zaczęła się czesać przed lustrem, więc udawał, że bawi się swoim drewnianym szczygiełkiem, że
tu mam jeszcze to i owo do załatwienia... Dobranoc, mój synu. <br>Zanim wstąpił na pierwszy stopień, usłyszał głos Gerty. Telefonowała. <br>Pokój. Otworzył szeroko okiennice. Na rękach poczuł grube krople deszczu. Nie cofnął rąk. Odwrócił je dłońmi ku niebu, świadom siły tej wody, ślepej, ale dziś dobroczynnej. "Ręce przy szybie ekspresu mknącego do Amsterdamu drżące od bryzgów ulewy, prowokowanej pędem pociągu". I naraz uśmiechnął się do powracającej nawet dziś przyjemności z pogranicza lęku. <br>Potem leżał z oczami otwartymi i słuchał, jak szumiały razem deszcz i sad. Potem matka zaczęła się czesać przed lustrem, więc udawał, że bawi się swoim drewnianym szczygiełkiem, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego