Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
Pasł go na przydróżkach, na miedzach, gdzie się da. Baba jazgotała wprawdzie, napominała, że nie nadąży za innymi, ostanie, bo się kuńmi mazgai. Gwieździk wiedział swoje.
- Nie mogę pomóc, Gwieździk. Piszcie podanie do powiatu. Tylko tam mogą zdecydować, czy wydać ziarno na paszę. Otworzą komisyjnie spichrz, rozdzielą owies. Czemu nie młócicie sami? Na co czekacie? Zebraliście, wasze.
- Na mnie przypadła działka z pszenicą. Ani pół kłosa owsa.
- To kupcie u drugiego.
- Za co? Oni zaś budują, nie chcą młócić, spieszą. A moje gniade u Mielczarka ino się na kulasach chybają. Trza im obroku.
Surma zabrał się okazją do Rawy. Próbował dotrzeć
Pasł go na przydróżkach, na miedzach, gdzie się da. Baba jazgotała wprawdzie, napominała, że nie nadąży za innymi, ostanie, bo się kuńmi mazgai. Gwieździk wiedział swoje.<br>- Nie mogę pomóc, Gwieździk. Piszcie podanie do powiatu. Tylko tam mogą zdecydować, czy wydać ziarno na paszę. Otworzą komisyjnie spichrz, rozdzielą owies. Czemu nie młócicie sami? Na co czekacie? Zebraliście, wasze.<br> - Na mnie przypadła działka z pszenicą. Ani pół kłosa owsa.<br> - To kupcie u drugiego.<br> - Za co? Oni zaś budują, nie chcą młócić, spieszą. A moje gniade u Mielczarka ino się na kulasach chybają. Trza im obroku.<br> Surma zabrał się okazją do Rawy. Próbował dotrzeć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego