Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
rynien. Deszcz ćmił gęsty jeszcze, bardzo za to równy i już spokojny. Ciągle błyskało, a głuche grzmoty, podobne do ogromnych kamieni, toczyły się w głąb nocy. Ale spomiędzy tych szumów, blasków i mgieł, spomiędzy ciemności odzyskujących powoli łagodną poświatę wiosennego i gwiaździstego wieczoru wyłaniać się poczynała zapowiedź najpiękniejszej i najświeższej młodości świata.
Podgórski odstawił swego jeepa do Komitetu Powiatowego i pożyczywszy od jednego z dyżurujących w gmachu milicjantów nieprzemakalny płaszcz przeprawił się przez tonący w kałużach rynek na drugą stronę, do "Monopolu". Przed hotelem stało już kilka aut. Przypuszczając, że Szczuka jest jeszcze u siebie, wstąpił po niego na górę. Zastukał
rynien. Deszcz ćmił gęsty jeszcze, bardzo za to równy i już spokojny. Ciągle błyskało, a głuche grzmoty, podobne do ogromnych kamieni, toczyły się w głąb nocy. Ale spomiędzy tych szumów, blasków i mgieł, spomiędzy ciemności odzyskujących powoli łagodną poświatę wiosennego i gwiaździstego wieczoru wyłaniać się poczynała zapowiedź najpiękniejszej i najświeższej młodości świata.<br>Podgórski odstawił swego jeepa do Komitetu Powiatowego i pożyczywszy od jednego z dyżurujących w gmachu milicjantów &lt;page nr=119&gt; nieprzemakalny płaszcz przeprawił się przez tonący w kałużach rynek na drugą stronę, do "Monopolu". Przed hotelem stało już kilka aut. Przypuszczając, że Szczuka jest jeszcze u siebie, wstąpił po niego na górę. Zastukał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego