Uczciwie mówiąc, wcale nie byłam pewna, czy podejrzewanie Ewy ma w ogóle jakiś sens, ale byłam śpiąca i wygłaszałam byle jakie, nieprzemyślane opinie. Kogoś trzeba było podejrzewać, a Ewa nadawała się do tego znakomicie już chociażby z racji urody.<br>Niepewność w tym względzie i przekonanie, że wymyśliłam głupstwo, trwały we mnie aż do piątku, to znaczy prawie przez dwa dni. Przez te dwa dni panował błogi spokój, w czasie którego z wolna wracaliśmy wszyscy do równowagi. Usunęłam gałęzie z ogródka, paląc imponujące ognisko i omal nie puszczając z dymem całego Aller<symbol desc="oslash">d. Paweł zaś rozkopał do końca środkowy grób, pracując jak galernik