Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
jak pali! Jak pali! - jęczała. - Tylko Lilia mogłaby mnie uratować.
- W jaki sposób, matko?
- Widzisz, synu, na wyspie rośnie cudowne ziele. Trzeba je zerwać nocą i bez słowa powrócić. Gdzie to ziele rośnie, wie twoja żona. Powiedz jej, niech mi tego ziela przywiezie. Idź prędzej! Idź już! Bo znów pali mnie ogień bólu!
Rybak wróciwszy do chaty opowiedział żonie o chorobie matki i o tym, że prosi, by jej przyniosła ziele z wyspy.
Lilia nic nie odpowiedziała, tylko dziwnie spojrzała na rybaka. Ten zbladł jak płótno, bo przypomniał sobie, jak kiedyś mu mówiła, że nie wolno jej wrócić na wyspę. Musiałaby
jak pali! Jak pali! - jęczała. - Tylko Lilia mogłaby mnie uratować.<br>- W jaki sposób, matko? <br>- Widzisz, synu, na wyspie rośnie cudowne ziele. Trzeba je zerwać nocą i bez słowa powrócić. Gdzie to ziele rośnie, wie twoja żona. Powiedz jej, niech mi tego ziela przywiezie. Idź prędzej! Idź już! Bo znów pali mnie ogień bólu! <br>Rybak wróciwszy do chaty opowiedział żonie o chorobie matki i o tym, że prosi, by jej przyniosła ziele z wyspy. <br>Lilia nic nie odpowiedziała, tylko dziwnie spojrzała na rybaka. Ten zbladł jak płótno, bo przypomniał sobie, jak kiedyś mu mówiła, że nie wolno jej wrócić na wyspę. Musiałaby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego