Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
ostatniej hali mieściła się pakownia. Tam specjalne
robotnice ważyły dziury i dziurki na dużych wagach i pakowały
je do pięcio- i dziesięciokilowych skrzynek.

Inżynier Kopeć podarował nam dwie skrzynki dziurek do
obwarzanków.

Pan Kleks po powrocie do Akademii upiekł dużo słodkiego
waniliowego ciasta i z dziurek tych narobił dla nas mnóstwo
znakomitych obwarzanków, którymi zajadaliśmy się przez
cały wieczór.

Byliśmy wszyscy zachwyceni urządzeniem fabryki, nie mogliśmy
wprost oderwać oczu od elektrycznych świdrów rozpalonych
do czerwoności, od tokarek i wszelkiego rodzaju narzędzi,
których nazw nie znaliśmy wcale.

Gdy opuściliśmy fabrykę, było już
prawie ciemno. Z oddali widzieliśmy przez szklane mury fabryki
fontanny
ostatniej hali mieściła się pakownia. Tam specjalne <br>robotnice ważyły dziury i dziurki na dużych wagach i pakowały <br>je do pięcio- i dziesięciokilowych skrzynek.<br><br>Inżynier Kopeć podarował nam dwie skrzynki dziurek do <br>obwarzanków.<br><br>Pan Kleks po powrocie do Akademii upiekł dużo słodkiego <br>waniliowego ciasta i z dziurek tych narobił dla nas mnóstwo <br>znakomitych obwarzanków, którymi zajadaliśmy się przez <br>cały wieczór.<br><br>Byliśmy wszyscy zachwyceni urządzeniem fabryki, nie mogliśmy <br>wprost oderwać oczu od elektrycznych świdrów rozpalonych <br>do czerwoności, od tokarek i wszelkiego rodzaju narzędzi, <br>których nazw nie znaliśmy wcale.<br><br>Gdy opuściliśmy fabrykę, było już <br>prawie ciemno. Z oddali widzieliśmy przez szklane mury fabryki <br>fontanny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego