Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
układała swoje wstążki, opowiadała mi o Warszawie niestworzone, zmyślone na poczekaniu rzeczy.

- W Warszawie po ulicy chodzą wielbłądy i gryzą.

Albo:

- W Warszawie na słupaoh telegraficznych rosną suszone śliwki.

Natomiast od Gawriły dowiedziałem się, że w Warszawie wszyscy mówią po polsku, a kościołów jest tyle, że panna Kazimiera będzie mogła modlić się od rana do wieczora.

Wreszcie ojciec po pbwrocie z depo na obiad oznajmił, że wyjeżdżamy nazajutrz wieczorem.

Cały dom od wczesnego ranka był na nogach. Tekla smażyła kotlety, piekła kury, gotowała kompot na drogę. Panna Kazimiera myła mnie i szorowała jak stary, zakopcony garnek. Meble spowito w pokrowce; zapach naftaliny
układała swoje wstążki, opowiadała mi o Warszawie niestworzone, zmyślone na poczekaniu rzeczy.<br><br>- W Warszawie po ulicy chodzą wielbłądy i gryzą.<br><br>Albo:<br><br>- W Warszawie na słupaoh telegraficznych rosną suszone śliwki.<br><br>Natomiast od Gawriły dowiedziałem się, że w Warszawie wszyscy mówią po polsku, a kościołów jest tyle, że panna Kazimiera będzie mogła modlić się od rana do wieczora.<br><br>Wreszcie ojciec po pbwrocie z depo na obiad oznajmił, że wyjeżdżamy nazajutrz wieczorem.<br><br>Cały dom od wczesnego ranka był na nogach. Tekla smażyła kotlety, piekła kury, gotowała kompot na drogę. Panna Kazimiera myła mnie i szorowała jak stary, zakopcony garnek. Meble spowito w pokrowce; zapach naftaliny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego