W tych korytarzach było wszystko: myśli, marzenia, tęsknoty. Każdy miał swój własny odcień, właściwe tylko sobie malowidła na ścianach. Tutaj Joanna poruszała się swobodnie, znikała nieporadność ruchów, tu stawała się, kim tylko chciała, napotykała smoki i dobre wróżki, dokonywała czynów niezwykłych, prowadziła uczone rozmowy, słuchała dziwnych opowieści, poznawała nowe uczucia, mogła cofać się o parę kroków i raz jeszcze, piękniej, doskonalej, rozegrać tę czy inną historię, mogła próbować aż do skutku, aż do znalezienia idealnego tonu, mogła się na nim zatrzymać i powtarzać go po wielekroć, dopóki świat nie przywoła jej na powierzchnię. Tu wszystko było możliwe, ale tylko wtedy, gdy