lub kpinami. Pytano mnie, czy zamierzam założyć kolonię <br>wszy i czy nie wiem czasem, jakich perfum używa moja nowa przyjaciółka, <br>bo o dziesięć kroków od niej zanosi... Proponowano mi, <br>bym ją zaprowadziła do siebie do domu, ale ze ścierką, <br>bo przecież wszyscy wiedzą, że robi pod siebie. Mało <br>tego! Uważano moje słowa za osobistą obrazę: No oczywiście, <br>Józia to w sam raz dla nich towarzystwo! Tak zapewne <br>uważam!... <br><br>Moja interwencja u ojca skończyła się jeszcze gorzej. <br>Gdy przy obiedzie podniosłam tę sprawę, ciocia Kazia i ojciec <br>znieruchomieli wprawdzie z wrażenia, ale wrażenie to było <br>zupełnie innego rodzaju niż to, jakiego się