Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
zdążyłem odpowiedzieć, bo w tej samej chwili gwałtowne ujadanie, jakiś niewidoczny za zaroślami tumult i krzyk - jakby w kulminacyjnym punkcie badania uchyliły się drzwi katowskich kazamatów.
Orłowski i Milena jak w tym śnie o ptakach; i to zresztą miesza mi się w pamięci z rzeczywistością, bo trwa ten sam kontrast mojego strachu z ich opanowaniem, tylko wszystko zwielokrotnione; sen mógł być przeczuciem, choć nie dorastał grozą do jawy, i głosy ptaków to był pryszcz, zero, w porównaniu z tym, co słyszę teraz.
- Co to? - spytałem, patrząc na nich.
Ich wzrok odpowiedział, że mam rację; jest za krzakami czyjś ból, ale przecież nie
zdążyłem odpowiedzieć, bo w tej samej chwili gwałtowne ujadanie, jakiś niewidoczny za zaroślami tumult i krzyk - jakby w kulminacyjnym punkcie badania uchyliły się drzwi katowskich kazamatów.<br>Orłowski i Milena jak w tym śnie o ptakach; i to zresztą miesza mi się w pamięci z rzeczywistością, bo trwa ten sam kontrast mojego strachu z ich opanowaniem, tylko wszystko zwielokrotnione; sen mógł być przeczuciem, choć nie dorastał grozą do jawy, i głosy ptaków to był pryszcz, zero, w porównaniu z tym, co słyszę teraz.<br>- Co to? - spytałem, patrząc na nich.<br>Ich wzrok odpowiedział, że mam rację; jest za krzakami czyjś ból, ale przecież nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego