na przykład w Kościele amerykańskim... Tamtejsza przejrzystość postępowania w takich sprawach jest rzeczywiście godna uwagi. W USA nie ma większego problemu z mówieniem o trudnych sprawach Kościoła, także o molestowaniu seksualnym. Ale, oczywiście, łatwo też przesadzić w drugą stronę. W Stanach zdarzało się na przykład, że oskarżano kogoś o rzekome molestowanie seksualne przed czterdziestoma laty, domagając się przy tym wysokiego odszkodowania. A później diecezja lub wspólnota zakonna musiała płacić niebotyczne kwoty. W efekcie na księży padł blady strach. Dziś niektórzy boją się pogłaskać dziecko po głowie. Tymczasem w Polsce stawia się czasem pytanie, czy w takie sprawy powinna w ogóle wkraczać