Typ tekstu: Książka
Autor: Błoński Jan
Tytuł: Forma, śmiech i rzeczy ostateczne
Rok: 1994
że śmieszne. Moja pedanteria też śmieszna. Ale przecież rozważam sprawy komizmu, dokładniej, parodii.
Czegóż parodii? Wszechwiedzący narrator odczuwa wyraźnie obecność adresata (słuchacza?): zapewne, nie wtrąca się on explicite, ale zdaje się wpływać - gestami, mimiką, domyślnymi "ach", "a potem", "a dlaczego?" - na sposób opowiadania. Opowiadacz czuje się wtedy zobowiązany do wygłoszenia morału... To również ważne, że nie relacjonuje on jednego osobliwego zdarzenia, lecz całą sekwencję osobliwości.


Tak więc "skłonność do cudowności" zdaje się zaspokojona. Zaspokojona nie: daleko i dawno, lecz w Paryżu, "na korcie reprezentacyjnym (...) Racing Klubu, w miejscu najwyższej elegancji, jak przystało bajce, w której roi się zwykle od rycerzy i
że śmieszne. Moja pedanteria też śmieszna. Ale przecież rozważam sprawy komizmu, dokładniej, parodii.<br>Czegóż parodii? Wszechwiedzący narrator odczuwa wyraźnie obecność adresata (słuchacza?): zapewne, nie wtrąca się on explicite, ale zdaje się wpływać - gestami, mimiką, domyślnymi "ach", "a potem", "a dlaczego?" - na sposób opowiadania. Opowiadacz czuje się wtedy zobowiązany do wygłoszenia morału... To również ważne, że nie relacjonuje on jednego osobliwego zdarzenia, lecz całą sekwencję osobliwości.<br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br><br>Tak więc "skłonność do cudowności" zdaje się zaspokojona. Zaspokojona nie: daleko i dawno, lecz w Paryżu, "na korcie reprezentacyjnym (...) Racing Klubu, w miejscu najwyższej elegancji, jak przystało bajce, w której roi się zwykle od rycerzy i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego