Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
Bronsteina. Dopiero przed samymi jego drzwiami - dopiero wtedy coś go tknęło. Zastał go w domu; zbyt szybkie powodzenie, nadmiar szczęścia. Drzwi były bowiem nie domknięte, ze szczeliny na czerwony chodnik korytarza strzelał równoramienny trójkąt światła.
Nicholas momentalnie cofnął się kilka kroków. Filmowe skojarzenia uderzyły teraz falą, zachłysnął się przerażeniem. Tam mord, tam najemni zabójcy w monogarniturach, wielkie pistolety nad zwłokami Bronsteina; zaraz wyjdą, zobaczą mnie, krewa.
No nie, nie bądźmy śmieszni, nie myślmy schematami, to nie jest film, jacy znowu zabójcy... Prawie się uśmiechnął.
Ale jakoś nie postąpił naprzód. Drzwi naprawdę były nie domknięte. Zza nich - tylko gęsta cisza i blade
Bronsteina. Dopiero przed samymi jego drzwiami - dopiero wtedy coś go tknęło. Zastał go w domu; zbyt szybkie powodzenie, nadmiar szczęścia. Drzwi były bowiem nie domknięte, ze szczeliny na czerwony chodnik korytarza strzelał równoramienny trójkąt światła. <br>Nicholas momentalnie cofnął się kilka kroków. Filmowe skojarzenia uderzyły teraz falą, zachłysnął się przerażeniem. Tam mord, tam najemni zabójcy w monogarniturach, wielkie pistolety nad zwłokami Bronsteina; zaraz wyjdą, zobaczą mnie, krewa. <br>No nie, nie bądźmy śmieszni, nie myślmy schematami, to nie jest film, jacy znowu zabójcy... Prawie się uśmiechnął.<br>Ale jakoś nie postąpił naprzód. Drzwi naprawdę były nie domknięte. Zza nich - tylko gęsta cisza i blade
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego