może być mowy o litości. Człowiek staje się ślepy, głuchy, nieczuły - staje się tak przedmiotowy i suchy, jak system i organizacja, którą obala w danej chwili. I dlatego ten pierwszy odruch, dziki, potworny w swoich następstwach, jest w gruncie rzeczy niewinny. To nie jest zbrodnią. Zbrodnia zaczyna się tam, gdzie mordowanie i gwałt stają się systemem i organizacją, gdzie stają się planowe. Rewolucje nie są okrutne tam, gdzie wchodzą w grę instynkty nieskoordynowane i w gruncie rzeczy zdrowe, instynkty masy, która "ma dość". Bezrobotny kuchcik, ucinający tępym scyzorykiem głowę <name type="person">De Launaya</>, nie był zbrodniarzem - on miał dość i inni mieli dość